Na naszym spotkaniu gwiazdkowym Gosia prosiła mnie, abym napisała, po co tu przyjechałam, co chcę osiągnąć i w ogóle moje wrażenia ze stolicy świata – Londynu. Nie są to łatwe pytania zważywszy na to, że przyjechałam tu bo chciałam coś zmienić, może lepiej zarabiać, mieć lepszych klientów no i generalnie być lepszym wykształconym, przygotowanym teoretycznie i merytorycznie tłumaczem. Od przyjazdu tutaj tysiąc razy zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam. Inwestycja w siebie jest bardzo kosztowna, mam nadzieję, że się zwróci…
Uniwersytet nie proponuje wielu zajęć obowiązkowych, jedynie 15 godzin. Resztę, o ile ktoś sobie życzy można sobie zajęcia dodatkowe zaplanować indywidualnie, ba, można nawet umówić się na spotkanie z najprawdziwszym uznanym tutaj pisarzem i porozmawiać na temat swojego stylu, ale nie wiem, czy ktoś skorzystał z tej możliwości.
Studia są podzielone na obowiązkowe bloki językowe: tłumaczenia na język polski i drugi blok to tłumaczenia na język angielski. W ramach poszczególnych bloków jest podział na przedmioty: tłumaczenia techniczne, medyczne, instytucjonalne i naukowe, np. genetyka, ochrona środowiska, chemia organiczna i nieorganiczna, itp.
Ponadto trzy przedmioty można było sobie wybrać jako przedmioty tzw. Optional, ale też obowiązkowe, kończące się egzaminem. Wybrałam interpreting (już zdałam egzamin – ocena excellent, distinction :); drugi przedmiot to hiszpański, oraz trzeci mój ulubiony – Subtitling.
Gosia