Śnieg padał i padał, a my jedliśmy i
śpiewaliśmy… Były pyszne śledzie w wielu odmianach: z jabłkiem, w curry, śledź the BeST; były makowce, keksy, mufinki, pierniczki, mandarynki, no i oczywiście glögg – prawdziwy i dietetyczny (dla kierowców).
Ogień płonął w kominku, dzieci beestowiczów lepiły bałwana, a my napawaliśmy się przedświąteczną atmosferą w doborowym towarzystwie.